Przejdź do głównej zawartości

Reportaże

Dwa lata temu zgodziłam się na poniższy reportaż. Miałam (i mam) mieszane uczucia, bo moim zdaniem on nie jest ani ostrzeżeniem przed dopalaczami, ani w pełni historią moją i mojego syna. Ale OK - jest tu kawałek naszej rzeczywistości.

Żyjąc z uzależnionym dzieckiem

Paweł pochodzi z tzw. „dobrego domu". Dostawał wszystko, czego chciał: kiedy miał 12 lat zrobił patent nurkowy, w swoim życiu jeździł na rowerze po Alpach i miksował rap. Edukację skończył jednak zaledwie na gimnazjum. Jest uzależniony od dopalaczy. Właśnie poszedł na siódmy odwyk.



A ten reportaż (poniżej) powstał w zeszłym miesiącu. Miał być o pomocy dla rodziców zmagających się z uzależnieniem dzieci. Autorka materiału zrobiła dobrą robotę, jak zresztą cała ekipa.
A w studio, tematem było: "Jak uchronić dziecko przed dopalaczami". I teraz wyszło następująco: ja mówię o destrukcyjnym wpływie poczucia winy i wstydu, a państwo eksperci - że w rodzinach, w których jest miłość i uważność wobec dzieci, nie ma narkotyków. Czyli - Wasza wina, drodzy rodzice! I ja rozumiem, co się zdarzyło - pomieszana została profilaktyka z pomocą ludziom już dotkniętym problemem. W działaniach profilaktycznych pewnie trzeba mówić rodzicom, żeby rozmawiali z dziećmi, poświęcali im czas i byli uważni. Ale w reportażu była mowa o nieobwinianiu się i, moim zdaniem rezultat był fatalny, no bo jeżeli jestem takim słabym rodzicem, jak sugerują eksperci, to moje poczucie winy i wstyd są, jak najbardziej uzasadnione. Czy o to chodzi? Ja się z takim przedstawieniem problemu nie zgadzam.

Dopalacze zabrały im dzieci

Zobaczcie poruszający reportaż o matkach, które po tym jak dopalacze zabrały im dzieci, pomagają innym rodzicom w podobnych sytuacjach.

Komentarze